Lifestyle

Czy dobre ubrania sportowe muszą być drogie?

W poprzednim wpisie opowiedzieliśmy sobie o konflikcie pomiędzy rzeczami modnymi, a rzeczami praktycznymi i wygodnymi. Dzisiaj uzupełnię temat o konkretne wskazówki, w jakich sklepach moim zdaniem warto kompletować sobie strój sportowy i na co zwracać uwagę.

W mojej szafie można znaleźć:

  • marki typowo sportowe, jak Nike, Adidas, 4F,
  • markę specjalizującą się w odzieży na siłownię – Carpatree,
  • marki budżetowe, typu H&M, Decathlon,
  • marki anonimowe, np. koszulka za 10 zł z Kauflandu czy koszulki z biegów ulicznych.

Kiedyś miałam też rzeczy z Lidla, ale stamtąd wszystko było beznadziejne i zdążyłam wszystko powyrzucać. Cała resztę używam i rozstrzał cenowy ma z tym niewiele wspólnego.

Jedne rzeczy z takiego zbioru nosi się szczególnie chętnie, a po niektóre sięga się jak wszystko inne jest w praniu. Od czego to zależy? Omówię to na poszczególnych częściach garderoby.

Spodnie

Tania wersja legginsów sportowych obejmuje zazwyczaj takie zwykłe getry na szerokiej gumie w biodrach. Znajdziesz je w każdym sklepie, w każdym przedziale cenowym. Uważam je za zupełnie wystarczające do treningu na siłowni czy treningu na sali fitness. Za to problemy pojawiają się wówczas, gdy:

  • masz szerokie łydki i ciężko się te spodnie zakłada,
  • masz włochate nogi i włosy łatwo przebijają przez materiał (to dotyczy wielu mężczyzn),
  • masz wąską talię, chudy brzuch, a producent tak jakoś tego nie przewidział i ta guma na biodrach słabo trzyma,
  • biegasz i byłbyś wdzięczny za jakąś praktyczną kieszonkę na klucze,
  • masz widoczny cellulit i chcesz to ukryć,
  • rozpraszają cię dziewczyny na siłowni,
  • chciałbyś mieć więcej kieszeni na telefon, chusteczki itd. podczas treningu.

Problemy natury lepszego dopasowania do ciała rozwiązują sznureczek w pasie oraz zamki przy nogawkach. W ten sposób osiągamy dopasowanie bez wciskania się w obcisłe spodnie. Tego typu spodnie – taka bardziej „druga skóra” niż naciągnięta guma – lepiej się sprawdzają przy problemie włosów na nogach. Polecam szukać takich spodni w działach dla biegaczy. Na sklepbiegacza.pl udało mi się kupić kilka modeli spodni (Nike, Adidas itd.) dla mojego Pawełka (@fit_muscle_pawel), wyjątkowo wymagającego użytkownika. W Decathonie też czasem się trafią (z Lidla nie bierz, bo się rozpadną). Produkty dla biegaczy mają też zazwyczaj jakąś kieszonkę na klucze. Uwaga: dodatkowe elementy, jak ten sznureczek, zamki czy kieszonka mogą okazać się irytujące podczas ćwiczeń na macie!

Jeśli chodzi o cellulit, to na jego cześć zostały stworzone legginsy o wysokim poziomie kompresji. Jest to mięsisty materiał, w który ciężko się wcisnąć, ale jak to zrobisz, to ma właściwości modelujące. Znajdziesz je przede wszystkim w sklepach z odzieżą na siłownię: Gym Hero, Gym Glamour, 2skin, Boco, Cardio Bunny, DEADlift, Gym Star, Carpatree. Kolejność zgodna z kolejnością dodania do zakładek. Są to marki reklamowane na targach fitness czy instagramie. Osobiście kupowałam jedynie z Carpatree, miały być zwykłe legginsy, a w praktyce są strasznie opinające. I to jest właśnie ten ciuch, który zakładam jak wszystko jest w praniu. To trochę tak, jakby ćwiczyć w bieliźnie modelującej.

Co do ostatniego punktu, zastanawiało mnie kiedyś, po co facetom są takie „legginso-spodenki”, tzw. legginsy 2 w 1, jakiś ostatni krzyk mody. Zapytałam o to kolegę i mi wyjaśnił, że to jest jak kogoś krępuje przyleganie legginsów do okolic krocza i żeby to zakryć. Od razu mi się skojarzyło to z taką dziwną sytuacją, jak na siłowni była taka bardzo wyrzeźbiona laska w sexy stroju i koleś w obcisłych spodenkach ciągle się na nią gapił. Drugą niewątpliwą zaletą legginso-spodenek jest więcej kieszeni, np. na telefon na którym masz swoją rozpiskę.

Koszulka

Żeby koszulka sportowa była beznadziejna, to naprawdę trzeba się postarać. Wspominałam wcześniej o koszulce za 10 zł z Kauflandu i to jest jedna z moich ulubionych koszulek. Lubię też koszulki z biegów ulicznych, za wyjątkiem koszulki z Biegu Niepodległości, na który był tani pakiet startowy i ta koszulka praktycznie nie odprowadza potu.

W takim razie, za co dopłacamy w droższych modelach? Odzież techniczna od takich marek jak Nike ma lepszej jakości materiał, lepiej zarządza odprowadzaniem potu. Podczas intensywnych biegów daje to widoczną różnicę. Ponadto splot tych tkanin jest bardziej gęsty, co ma znaczenie w przypadku włosów na klacie. Tanie koszulki np. z Martes Sport przebijają, droższe od sportowych marek nie.

W przypadku marek siłowniowych można dodatkowo dopłacać za finezyjny design – wiadomo.

Do zwykłych treningów, a także jeśli problem przebijających włosów Cię nie dotyczy, każda koszulka w której jest Ci wygodnie będzie dobra. Dla mnie jak dotąd taka niewygodna była tylko koszulka z Lidla, miała jakoś tak dziwnie szwy poprowadzone, że miała przylegać do ciała i potrafiła w niektórych miejscach nieprzyjemnie uciskać.

Cebula tip 🧅 – biegacze zazwyczaj mają pełno koszulek z biegów i nie mają co z nimi zrobić. Jeśli mocno liczysz się z finansami, zapytaj znajomego biegacza lub poszukaj na ogłoszeniach czy ktoś nie chce ich wydać.

Spodenki

Historia się w zasadzie powtarza. Moje spodenki z Carpatree też są jak bielizna modelująca, tylko kończą się przed kolanem. Wolę je na rower. Najwygodniejsze spodenki jakie mam są przeznaczone do biegania. Wcale nie muszą być drogie, mam takie z H&M za chyba 50 zł i są idealne.

Bez względu na krój, w spodenkach istotne jest aby idea ich dopasowania nie opierała się o wżynającą się gumkę czy sznurek, który trzeba ciasno zawiązać. Napis „do biegania” działa tu dość zobowiązująco. W różny sposób starają się z tego wybrnąć, ale zwykle na plus.

Mierząc spodenki podskocz kilka razy, zobacz czy nie będą się podnosić. Zrób sobie wykrok do przodu, do tyłu i w bok, żeby sprawdzić czy nie krępują ruchów, czy materiał dobrze pracuje. Przemyśl sobie także ich długość. Jeśli zamierzasz siadać na ławeczce do ćwiczeń czy na jakichś maszynach, to na pewno przyda się by zakrywały tył ud. Jeśli istnieje ryzyko ocierania się ud, to też dobrze się zabezpieczyć przed obtarciem.

Buty

Tu akurat rządzi zasada „mniej znaczy więcej”. Najlepiej to w ogóle ćwiczyć na boso! Tak powie Ci każdy fizjoterapeuta czy trener przygotowania motorycznego.

Jeśli masz możliwość ćwiczyć na boso, nie będą Ci się ślizgać stopy, to ćwicz na boso. (A żeby dojść do szatni to wystarczą klapki).

Jeśli Twoja siłownia odkryje ćwiczenia na boso dopiero za 10 lat, bądź masz niewystarczającą przyczepność, to celuj w minimalizm. Tylko tyle buta, żeby zapewnił przyczepność. Nie amortyzację, nie stabilizację, nie podwyższenie pięty. Mi się sprawdzają… buty do wody. Prawie ich nie ma, wszystko przez nie czuć, ale za to jak robię jakieś wyciskanie na ławeczce to mogę się dobrze zaprzeć stopami. Takie buty można kupić w Decathlonie za 30 zł.

Dobrym wyborem będą również zwykłe trampki. Chodzi o to, że nie mają fikuśnej podeszwy. Trampki: tak, adidasy: NIE.

Poszukując czegoś z wyższej półki cenowej, rozejrzyj się za butami zero-drop bądź 5-fingersami.

  • Zero drop określa buty, gdzie pięta znajduje się na tej samej wysokości co palce. Typowe adidasy mają piętę na podwyższeniu ok. 1-2 cm, co działa upośledzająco na biomechanikę. Ponadto podwyższenie wiąże się z grubą podeszwą, a im grubsza podeszwa, tym mniej czujesz podłoże. Z tego typu marek znam buty Altra. Są teoretycznie do biegania, ale niektórzy je mają też do chodzenia. Buty te wyróżnia nie tylko zerowy drop, lecz także dużo miejsca na palce. W tych butach każdy palec ma szansę pracować osobno.
  • 5-fingers to buty, w których każdy palec ma swoją przegródkę. Podeszwa tych butów została tak zaprojektowana, by jak najlepiej odzwierciedlać naturalną biomechanikę. Daje to uczucie chodzenia na boso, czuć w nich każde źdźbło trawy. Kupisz je na 5palcow.pl. Tylko że to nie są tanie rzeczy.

Krótkie podsumowanie, dlatego zwykłe adidasy są złe:

  • Podnoszą piętę
  • Ściskają palce
  • Mają tak grubą podeszwę, że nie czuć podłoża

co skutkuje zaburzoną biomechaniką, pogorszeniem mobilności stawu skokowego, większym ryzykiem kontuzji, osłabieniem naturalnych mechanizmów stabilizujących stopę i amortyzujących ruch.

Biustonosz sportowy

Miałam do czynienia już chyba ze wszystkim. Nie mam jakiegoś wielkiego biustu i mnie w zupełności wystarczają biustonosze sportowe z Decathlonu za jakieś 40-50 zł.

Większe biusty potrzebują większego wsparcia. Miałam do czynienia z marką Shock Absorber, dostałam po mojej mamie, gdyż ją obcierał – jest w porządku, ale mi naprawdę nie potrzeba jakichś technologii kosmicznych. Ponadto w biurze zawodów Biegu Kobiet mierzyłam staniki Anita. I nie powiem… był fenomenalny, fantastyczny, ideał!!!… ale czy to faktycznie aż taka różnica, by płacić za niego 300 zł?… Wyszło mi, że nie muszę czegoś kupować tylko dlatego, że jest idealne, skoro na „wystarczająco dobre” zasługuje coś za 50 zł.

Mam także biustonosz sportowy z Carpatree, czyli jednej z tych marek „siłowniowych”. Cechuje się słabym wsparciem dla biustu – wystarczającym jak na trening siłowy, ale do biegania już się nie nadaje. Ponadto znajdują się w nim wkładki push-up, ale to nie jest taka formowana wkładka jak z Adidasa, tylko dwa kawałki grubszego materiału zszyte ze sobą. Pod bluzką prezentują się bardzo „prostokątnie”. Za to łatwo się go zakłada, bo nie jest ciasny.

Skarpety

To co rozumiemy pod pojęciem „odzież techniczna” to w istocie są tkaniny ze sztucznych materiałów typu poliester. Sztuczny materiał nie chłonie potu, tylko odprowadza go na zewnątrz tkaniny, żeby sobie wyparował.

Dlaczego w takim razie tak trudno znaleźć w sklepach skarpetki, które nie składają się w większości z bawełny? Dopóki nie znajdziesz gdzieś skarpet bez bawełny w składzie, to możesz równie dobrze korzystać ze swoich starych dobrych skarpetek z 5-paku z Carrefoura.

Jakieś 2-3 lata temu chciałam Pawłowi kupić więcej technicznych skarpet i nie mieli ani w Nike, ani w Go Sporcie ani w paru innych sklepach. Aż trafiłam na wyprzedaż w sklepie 4F w mojej wsi. Także polecam skarpety treningowe z 4F. Jest ich od wyboru do koloru, w każdym rozmiarze i nie oszukują z bawełną.

Polecam także skarpety z palcami. Takie skarpety nie ściskają palców, co ma znaczenie podczas biegania! Szczególnie opłaca się, jak konstrukcja buta umożliwia palcom swobodną pracę. W ten sposób można to jeszcze lepiej wykorzystać. Skarpety z palcami kupisz w na 5palcow.pl. Sugeruję wziąć wersję LW (lightweight) bo w typowych butach do biegania jest mało miejsca, a materiał pogrubia palce.


Myślę, że po powyższych opisach widać, że „drogo” często wcale nie znaczy „lepiej”, a także że można być szczęśliwym nie mając wszystkiego co się da z najwyższej półki. Starałam się wykazać, w które elementy warto zainwestować, a które można mieć bardziej zwykłe.

Generalnie polecam układ, w którym masz np. jedne super spodnie do biegania i kilka zwykłych tanich, tak żeby móc bez problemu ćwiczyć codziennie, a w razie jakichś zawodów mieć w zanadrzu coś do zadań specjalnych.

Aktywność aktywności nierówna, każdy trening ciężki przeplatany jest treningami lekkimi, a do tych lekkich zazwyczaj nie potrzeba niewiadomo czego. Jednocześnie każde pranie niszczy ubrania i też warto o tym pamiętać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *