Lifestyle

„Okrutny optymizm”. Przestań się winić za niezdrowy styl życia

Branża fitness często wywołuje poczucie winy. Za mało się ruszasz, nie liczysz kalorii, masz za małą motywację – to Twoja wina, że masz słabą sylwetkę!

Tylko jak to jest, że na dawnych zdjęciach plażowiczów praktycznie wszyscy są szczupli? Na plażę chodzili sami trenerzy personalni? Każdy układał sobie dietę? Chcąc utrzymywać wektor uwagi na wyborach indywidualnych osób, właśnie tak należałoby wnioskować (co pozwolę sobie wykluczyć na mocy oczywistej bzdury).

Czytam właśnie świetną książkę „Stolen focus”, w której poznałam termin „okrutny optymizm”. Na czym polega? Mamy osobę zmagającą się z nadwagą, szukającą gdzieś pomocy. Trafia więc do trenera, a ten rzecze: „wystarczy zacząć liczyć kalorie i więcej się ruszać; to jest aż tak proste”. Jednak gdyby to było takie proste, to otyłość nie byłaby w społeczeństwie rosnącym problemem, a ludzie nie zmagaliby się z efektem jojo. Autor książki użył tu zgrabnego porównania do próby wejścia na górę za pomocą ruchomych schodów jadących w dół. Niektórzy mogą starać się biec po schodach, ale pozostali zjadą w dół i będą się za to obwiniać.

Z nadwagą powinno się walczyć, jednak warto zdawać sobie sprawę, co stanowi prawdziwą przyczynę jej powstawania. Dieta i regularne treningi potrafią wyciągnąć człowieka z otyłości, to prawda, ale pierwotna przyczyna nie leży w liczeniu kalorii i trenowaniu jakiegoś sportu. Nie leży także w zbyt małej motywacji, gdyż zwyczajna zdrowa sylwetka powinna być stanem wyjściowym, a nie jakimś wybitnym osiągnięciem. Problemem jest kształt świata, w jakim przyszło nam obecnie żyć.

  • Nie wińmy się za to, że praca jest na drugim końcu miasta, gdzie rowerem jedzie się godzinę po dziurawych chodnikach, a jazda samochodem zajmuje 20 minut.
  • Nie wińmy się za to, że mieć wybór w stylu: skupić się na nauce czy na wyglądzie sylwetki, to żaden wybór.
  • Nie wińmy się za to, że doba ma 24h, a świat obwinia nas za każde 5 sekund spędzone „nieproduktywnie”. Kto żyjąc w takim pędzie sięga po trudniejsze rozwiązania, jak gotowanie posiłków od zera?
  • Nie wińmy się za niechęć do spacerów czy biegania po pełnych spalin ulicach, gdzie więcej czasu stoi się na czerwonym świetle niż spędza w ruchu.
  • Nie wińmy się za to, że nie posiadamy specjalistycznej wiedzy z dietetyki i wychowania fizycznego. Przecież nie można być ekspertem od wszystkiego, a potrzebni są różni specjaliści.
  • Nie wińmy się za zajadanie stresu, gdyż ilość stresorów dzisiejszego świata: rynek pracy, tempo życia, nierealistyczne oczekiwania, presja z mediów, hałas – jest tak duża, że bez specjalnych technik łatwo się pogubić.
  • Nie wińmy się za w ogóle fakt odczuwania stresu, to normalne odczuwać go w stanie zagrożenia np. stratą pracy.
  • Nie obwiniajmy się za złe zarządzanie czasem, bo jesteśmy sami przeciwko armiom specjalistów z Doliny Krzemowej dbających o to, byśmy tego czasu nie mieli.

Tym jest właśnie ten „okrutny optymizm”: to kreowanie, że istnieje proste rozwiązanie, a niepowodzenie jest winą jednostki.

Nie zmienia to jednak faktu, że problem istnieje, a branża fitness ma do zaoferowania wiele rozwiązań. Jednak sama dieta i trening to plan dla jednostki, a w tym czasie społeczeństwo funkcjonuje w sposób coraz trudniejszy do opanowania.

Posłużę się jeszcze jednym przykładem. Ostatnio czytałam książkę „Ile możesz wypić” o nałogach i sposobach leczenia alkoholizmu. Problem z alkoholem powstaje głównie przez niejasne reguły spożywania alkoholu. W Polsce najczęściej każda okazja do picia alkoholu jest dobra, często nawet pożądana. Upijanie się do nieprzytomności dla niejednego stanowi synonim dobrej imprezy. Dopóki ktoś nie zaczyna zawalać codzienności przez alkohol, to oficjalnie nic się nie dzieje. Żeby się z tego wyrwać, trzeba przestać pić. Zmiana następuje w osobie, ale społeczeństwo dalej jest takie samo. Trzeba nauczyć się postępować inaczej niż 95% ludzi, odmawiać im, znosić ich przytyki, nauczyć się spędzać czas inaczej i z kim innym. Zmiana musi być fundamentalna, bo inaczej terapia nic nie da.

Podobnie problem nadwagi można rozebrać do fundamentów. Narzucony nam kształt świata nie sprzyja zdrowiu, można zatem starać się kształtować ten świat w innym kierunku (już pominę tutaj kwestię odpowiednich ustaw i pracy samorządów). Na przykład, jak ktoś ma wybór czy wynająć mieszkanie w na spokojnym osiedlu, czy bliżej centrum miasta, to warto uwzględnić przy tym dostępność terenów zielonych. Tego rodzaju zmiany z dnia na dzień są praktycznie niewykonalne, to jest raczej kwestia długoterminowego planowania.

Dzięki idei nieobwiniania się za kształt świata, można nabrać więcej dystansu do całej sprawy. Na przykład wiedząc, że technologia nie sprzyja dobremu organizowaniu czasu, można świadomie zrezygnować ze zbędnych aplikacji, poszukać sposobów na ograniczenie ilości powiadomień. Wiedząc, że teraz pęd życia narzuca jakieś nierealistyczne tempo, można świadomie odpuścić sobie uczestniczenie w tym wszystkim, np. skasować Instagrama, a nie obwiniać siebie za brak czasu na bycie perfekcyjnym. Wiedząc, że kupując na ślepo łatwo włożyć do koszyka niezdrowe produkty, potraktować naukę o zdrowym stylu życia jako konieczność. Poczucia przytłoczenia nie traktować jako osobistej porażki, tylko jako ważną informację, że dobrze poszukać pomocy.

Uważam, że życie w dzisiejszych czasach jest dość trudne. To, co miało być ułatwieniem, w rzeczywistości powoduje więcej stresu i brak poczucia bezpieczeństwa. Teraz na horyzoncie mamy jeszcze nowe generacje sztucznej inteligencji (przypominam, że jestem programistą – AI to teraz gorący temat). Rozwija się tak szybko, że istnieje uzasadniona obawa, że większość ludzi będzie całkowicie do zastąpienia przez sztuczną inteligencję. Coś, co ma dawać gotowe odpowiedzi i wykonywać pracę za nas, ma szansę wywołać przewrót na rynku pracy i w gospodarce światowej. Firmy, których nie będzie stać na wyspecjalizowane modele, nie będą w stanie konkurować ze światowymi graczami. Będzie trzeba albo nadążyć za tym wszystkim, albo zostanie praca fizyczna. Możliwe, że czeka nas powtórka z feudalizmu. Może wtedy też będzie obwinianie – trzeba było zostać programistą, to twoja wina, że została ci tylko praca fizyczna?

Podobna rzecz miała już miejsce, jeśli chodzi o potęgę social mediów. Giganci technologiczni w niekontrolowany sposób rozwijali algorytmy, które większości osób na Ziemi stworzyły indywidualny profil osobowościowy. Są w stanie kierować uwagą, nakłaniać do myślenia w określony sposób. Sprawiły, że powiadomienie z telefonu jest ważniejsze niż wysłuchanie bliskiej osoby w realnym życiu, a oglądanie TikToków istotniejsze niż wszystko, co jest na liście do zrobienia. Współczesne dzieci kształtowane są na biernych odbiorców treści, czego konsekwencją są obniżone funkcje poznawcze, zanik kreatywnego myślenia i zaburzenia w kontaktach z rówieśnikami. A na koniec to oczywiście nasza wina, że tracimy czas i zdolność pracy w skupieniu.

Podobnie jeśli chodzi o żywienie. Coś, co początkowo miało tanio wyżywić amerykańskich obywateli, stało się „podstawą piramidy żywienia” (zboża). Tłuszcz niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu zaczął być demonizowany, uznany za szkodliwy, a to właśnie on dawał uczucie najedzenia i zwykle występuje w pokarmach o wysokiej zawartości składników odżywczych. Mówiło się, że kuchnia babci jest zła, bo teraz są nowe, lepsze zalecenia – oprócz tego, że w czasach babci otyłość stanowiła marginalny problem. Ciekawe w tym wszystkim, że otyłość jest symptomem niedożywienia, gdyż przy braku podstawowych składników organizm domaga się więcej pokarmu; a jak tym „więcej” jest głównie czysta energia z węglowodanów (np. ryż czy makaron), skutkuje to dalszym tyciem. Przemysł spożywczy wywrócił sposób odżywiania do góry nogami. Czy to jest wina indywidualnej osoby, że tego nie dostrzegła?

Konkluzja

Problem nadwagi w społeczeństwie jest wielowymiarowy. Walka przez trzymanie się diety działa tak długo, jak dana osoba ma siłę trzymać się zaleceń (czyli „biec po ruchomych schodach”). Potem jeśli zaniecha diety i zacznie np. podjadać ze stresu, to nadwaga wróci.

Każdemu zdarzają się gorsze dni. Więcej spraw na głowie oraz stresu nie sprzyja trzymaniu diety. Najgorsze w tym jest wpadanie w błędne koło. Przytyłam, więc szybciej się męczę i coraz mniej się ruszam. Im mniej się ruszam, tym bardziej tyję. Rozwiązania branży fitness pozwalają przerwać to błędne koło. Jednak w dzisiejszych czasach łatwo z powrotem w nie wpaść.

Dostrzeganie czynników poza dietą pozwala na podejmowanie takich decyzji, aby znajdować się pod mniejszym wpływem kształtu współczesnego świata. Jednak nie twierdzę, że takie coś trwa szybko czy że jest łatwe – bo właśnie jest trudne i dlatego wymaga specjalnej uwagi. Wiele małych kroków podejmowanych przez dłuższy czas ma szanse dać wymierny efekt, taki by szczupła sylwetka była stanem domyślnym, niewymagającym diety i treningów. Pomysły na takie małe kroki przedstawiam pod tagami: #Fit bez ćwiczeń oraz #Aktywny wypoczynek.

Przydatne książki

Zachęcam do sięgnięcia po następujące książki. Każda jest napisana przystępnym językiem i poparta rzetelnymi źródłami.

Złodzieje. Co okrada nas z uwagi, Johann Hari, 2023 r.

To jest ta książka, z której wzięłam pojęcie „okrutnego optymizmu”. Brytyjski dziennikarz stara się zrozumieć, dlaczego wszyscy uzależnili się od telefonów i mają problemy z koncentracją. W tym celu zapoznaje się z licznymi badaniami naukowymi i jeździ po świecie, by osobiście wysłuchać autorów najciekawszych badań. Dzięki temu książka pełna jest błyskotliwych wypowiedzi wybitnych badaczy.

Szwedzki psychiatra przystępnie opowiada, co nauka ma do powiedzenia, jeśli chodzi o wpływ nowych technologii na działanie mózgu. W skrócie: dziesiątki badań jednoznacznie wykazują szkodliwy wpływ, nawet takich rzeczy jak trzymanie telefonu w tym samym pokoju czy korzystanie z GPS. Z tej książki dowiecie się, dlaczego miliarderzy nie pozwalają swoim dzieciom na korzystanie ze smartfonów.

Książka tego samego autora. Tłumaczy w niej dzisiejszy świat z perspektywy teorii ewolucji. Nasze ciała działają w dokładnie ten sam sposób, co setki lat temu, ponieważ ewolucja nie zmienia się tak szybko jak technologia. Autor wyjaśnia, czym tak naprawdę są nasze reakcje na współczesne bodźce. Przy tylu współczesnych udogodnieniach powinniśmy wszyscy być nieustannie szczęśliwi, tymczasem dzieje się dokładnie na odwrót – depresja staje się chorobą cywilizacyjną. Psychiatra tłumaczy wiele przypadków depresji jako normalną reakcję obronną na dzisiejszą rzeczywistość.


Zdjęcie główne pochodzi ze strony historia.trojmiasto.pl. „Zdjęcia wykonane na gdyńskich plażach w drugiej połowie lat 30. / źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe”

3 komentarze

  • Paweł Chojnacki

    Nie było grubasów bo jedzenie było droższe, bardziej sycące i wyższej jakości. Teraz w każdej żabce czy stacji benzynowej można kupić „posiłek”. Do tego ruchu jest mniej, bo i więcej pasywnej konsumpcji. I mamy taki efekt że cały czas wysoki poziom insuliny, ciągłe gromadzenie tłuszczu i wieczny głód. 🙁

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *