Góry Świętokrzyskie – nogi to kochają!
Gdzie można spędzić urlop pod koniec października? Szczerze mówiąc to aż się nie mogłam doczekać, jak będzie jesień, by kolorowe liście wydobyły urok pięknych Gór Świętokrzyskich. W dzisiejszym wpisie chciałabym pokazać, że nie trzeba jechać na drugi koniec świata, żeby aktywnie wypocząć i ciekawie spędzić urlop.
Co można tam robić?
W typowych wysokich górach po prostu jedzie się do podnóża jakiejś góry i się ją zdobywa. Tu natomiast najwyższy szczyt, Łysica, mierzy zawrotne 614 m n.p.m. Czy znaczy to, że nie ma gdzie chodzić ani co robić? W żadnym wypadku nie. Po prostu zamiast zdobywać jedną górę, zdobywasz ich kilka pod rząd, a potem zdobywasz je w odwrotnej kolejności w drodze powrotnej.
Niskie góry mają też to do siebie, że występuje na nich cywilizacja, dzisiejsza i ta niegdysiejsza. Przed nami były tu pogańskie czarownice, później Polska miała tu strategiczne punkty jak klasztor na Łysej Górze czy Zamek Królewski w Chęcinach, następnie miejsca te były świadkami przerażających wydarzeń ufundowanych tradycyjnie przez naszych ukochanych sąsiadów od zachodniej granicy. Jednym z celów statutowych Świętokrzyskiego Parku Narodowego jest ochrona pamięci tych terenów. Pozwala to odczuć tę ciągłość historii, co dla jednych będzie ciekawe, a innych skłoni do refleksji.
Szlaki są urozmaicone nie tylko śladami przodków, ale także punktami widokowymi, ścieżkami dydaktycznymi, ciekawostkami przyrodniczymi (jak gołoborza czy jaskinie) i wreszcie rozlicznymi karczmami z dobrym jedzeniem w przystępnej cenie 🙂
Słowem, można tu połączyć aktywny wypoczynek ze zwiedzaniem, refleksją, ciekawością świata i zwyczajnie przyjemnym spędzaniem czasu.
Górki te są absolutnie dla każdego. Widzieliśmy rodziny z dziećmi („pierwsze góry”), wycieczki prosto do kaplicy na Łysej Górze (bez wchodzenia), ludzi kilka kilometrów od wejścia na szlak (ci co lubią chodzić), a także licznych biegaczy (dalej wydają Ci się za łatwe? 🙂 ). Jesienią zachwycały kolorami, a zimą – to przede mną, bo na pewno tam wrócę!
Dni są teraz krótkie, dlatego mój plan zakładał nocleg w Kielcach i wieczorami chodzenie po mieście. Okazało się, że po tym mało rozreklamowanym mieście bardzo przyjemnie się chodzi, jest ładna starówka, długi deptak wychodzący na piękny i zadbany park, oraz urocza rzeczka w środku miasta. A przy rzeczce świetne restauracje. Taka kropka nad „i” po miło spędzonym dniu w górach.
Trzy zagłębia turystyczne
Czytając o regionie Gór Świętokrzyskich wyszło mi, że są generalnie takie 3 skupiska atrakcji turystycznych. Dlatego nasza wycieczka była podzielona na 3 dni, na każde z nich.
Łysa Góra – klasztor, muzea i przyroda
Jest odrobinę niższa od Łysicy, ale to tu znajduje się słynny klasztor, gdzie przechowywane jest relikwie Świętego Krzyża (kto zgadnie skąd nazwa gór?). Można się tam dostać od strony Nowej Słupi, gdzie znajduje się główne wejście na szlak (można też iść szlakiem z Huty Szklanej bądź podjechać stamtąd samochodem). Jest to miejsce pełne przede wszystkim historii, ale znajdzie się też coś dla fanów przyrody.
Z Nowej Słupi wiodą dwa szlaki. Główny to Droga Królewska, są to takie schody wzdłuż których towarzyszą nam kolejne stacje Drogi Krzyżowej (zaraz będą na zdjęciu). Jest też drugi szlak, bardziej dziki, ze ścieżką dydaktyczną.
W wieży klasztoru znajduje się wejście na punkt widokowy, z którego zostało wykonane główne zdjęcie do tego wpisu. Zwiedzając kościół na pewno zwrócisz uwagę na tablice upamiętniające wydarzenia historyczne. Aż ciężko uwierzyć, że chodzisz po miejscu, gdzie Niemcy urządzili okrutne więzienie dla jeńców Sowieckich (ostrzeżenie „Ludożerstwo będzie karane rozstrzelaniem” mówi samo za siebie). Na polanie u podnóża klasztoru znajduje się cmentarzyk ku pamięci tych nieszczęśników.
W budynku znajduje się ciekawe muzeum z wystawionymi darami otrzymanymi przez zakonników na misjach – figurki z kości słoniowej itp.
Od zewnętrznej strony znajduje się wejście do krypty z mumiami. Jest jedna sala z mumiami zakonników, i druga z przykrytą szkłem trumną Jeremiego Wiśniowieckiego. Muszę przyznać, że robi to wrażenie: możesz być wielkim wodzem, wydać na świat króla Polski, mieć status materialny, a i tak nic z tego nie zabierzesz na tamten świat i zostanie z Ciebie, co wiadome.
Od drugiej strony budynku znajduje się jeszcze muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego, ale jak je zauważyłam to było już zamknięte.
Idąc dalej, w kierunku Huty Szklanej, po drodze mijamy atrakcję przyrodniczą. A właściwie to nie mijamy, tylko kupujemy bilet i zwiedzamy 🙂 Jest to punkt do podziwiania pogańskiego wału kultowego – kamieni ułożonych niegdyś przez czarownice; oraz ulokowanego tuż poniżej gołoborza – tzn. gołego miejsca pośrodku boru, gołego bo nic tam nie rośnie. Same kamienie, zupełnie jak w wysokich górach.
Dalej w kierunku Huty Szklanej można iść wzdłuż ścieżki dydaktycznej i podziwiać puszczę jodłową. Alternatywnie obok idzie droga asfaltowa.
Podsumowując, pod względem przyrodniczym można cały czas iść ścieżkami dydaktycznymi, spacerować pośród jodeł i buków, podziwiać panoramę gór z punktu widokowego i zwiedzić gołoborze. I tak można iść przez kilkanaście kilometrów aż do Łysicy. A jak ktoś ma słabe nogi i woli zwiedzać, to może nawet podjechać samochodem na Łysą Górę i tam podziwiać architekturę, zgłębić się w historii i zwiedzić kilka muzeów.
Chęciny – Zamek, rezerwat i jaskinie
Ta okolica to prawdziwe morze atrakcji. Zaczynamy dzień od Zamku Królewskiego. Wydawałoby się, że jakaś ruina, ale znajduje się tam pełno urozmaiceń z myślą o dzieciach: dyby, narzędzia tortur, klatka wstydu itp. Są dwie wieże i na każdą można się wspiąć, by podziwiać panoramę gór. W lochu jednej z wież znajduje się szkielet więźnia. Dla bardziej poważnych ludzi oczywiście jest bogata historia tego miejsca, wszak jakby nie patrzeć jest to strategicznie zlokalizowany obiekt, który służył kilku pokoleniom władców Polski, oczywiście kilka razy zniszczony i odbudowany; dziś głównej części już nie ma, ostały się dwie wieże.
Dalej przeparkowaliśmy samochód na Rynek Dolny – niby niedaleko od zamku, ale to jest początek szlaku, a po powrocie jakimś busem łatwiej będzie trafić.
Szlak prowadzi do Jaskini Raj. Po drodze można wydłużyć trasę, co omyłkowo zrobiliśmy, ale dzięki temu trafiliśmy do rezerwatu „Góra Zelejowa”. Ten rezerwat to coś absolutnie niesamowitego, pejzaże ze skał, ścieżek nad przepaścią i rosnących przy drodze umilaczy jak dzikie jabłka, dzika róża, paprocie itp.
Rezerwat się kończy, kawałek się idzie i wreszcie są jaskinie: Jaskinia Piekło i Jaskinia Raj. My zwiedzaliśmy tę drugą. Cała naszpikowana wszelkimi formami krasowymi, jakie można znaleźć w jaskini. Nie mam zdjęć, to trzeba zobaczyć samemu. Zainteresowanych uprzedzam, że wejście należy zarezerwować 2 dni wcześniej (chyba że się zmieni wartość pola w konsoli JavaScript 😀 ), a to dlatego, że w jaskini panuje mikroklimat i jest pewien limit na liczbę odwiedzających w ciągu dnia. Co pół godziny organizowane są sesje z przewodnikiem, który dba o odpowiednią aranżację świateł oraz świeci latarką na szczególnie ciekawe formy. A w pewnym momencie całkowicie wyłącza światło – efekt jak na Niewidzialnej Wystawie.
Podczas badań jaskini natrafiono na ślady obecności polskiego Neandertalczyka, dlatego w bezpośrednim sąsiedztwie jaskini zostało urządzone Centrum Neandertalczyka. To muzeum, gdzie możemy zobaczyć w skali 1:1 kukły Neandertalczyków jak sobie żyją przy jaskini i salę z mamutem naturalnej wielkości. Zawsze myśleliśmy, że mamut to taki inny słoń 😉 jednak okazało się, że one były po prostu gigantyczne, aż ciężko było zrobić zdjęcie. Paweł ma prawie 2 metry a wygląda przy nim jak krasnal. I tylko pomyśleć, że ludzie je wszystkie zjedli i na tym wyrosła nasza cywilizacja! Poza tym w muzeum można dowiedzieć się o stanie najnowszych badań jeśli chodzi o nasze pokrewieństwo z Neandertalczykiem.
Łysica i dworek Żeromskiego w Ciekotach
Kolejne „zagłębie” to drugi koniec głównego szlaku w Górach Świętokrzyskich – Łysa Góra na jednym, na drugim Łysica, czyli najwyższy szczyt. Jak zwykle chodzenie po górach można rozpocząć od zwiedzania.
W okolicy znajduje się Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom”. Można tu zwiedzić rekonstrukcję Dworku Żeromskich, w którym dorastał Stefan Żeromski. Obiekt podzielony jest na dwie części, jedna „futurystyczna” i druga „dawna”. Dworek zwiedza się z przewodnikiem o równej godzinie, więc warto być na czas. Można zobaczyć z bliska jakie były realia chłopaka dorastającego pod zaborami, próbującego coś osiągnąć gdy tu same kłody pod nogami – i jak to się ma do inspiracji, jakie daje widok z okna na Łysicę. Było ciekawie chociaż nic nie czytałam, dlatego moja lista książek do przeczytania znów się wydłużyła.
Po zwiedzaniu spędziliśmy typowy dzień w górach: zdobyliśmy Łysicę, przeszliśmy szlakiem do Kakonina, zawróciliśmy z powrotem na Łysicę i poszliśmy na jedzonko do karczmy w Świętej Katarzynie 🙂
Kielce – miasto dzików!
Jeszcze na koniec chwila dla Kielc. To niepozorne miasto bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Jest takie „dla mieszkańców” tzn. jak ktoś tam mieszka to ma ładne miejsce na spacer, dobre restauracje czy kilka klubów na imprezę. Wszystko na wyciągnięcie ręki z Hotelu Bristol – niedrogiego hotelu w samym centrum. W pobliżu znajduje się także Muzeum Narodowe, do którego chętnie zajrzę jak będę następnym razem (a z chęcią wrócę).
Co istotne dla każdego, kto trenuje na siłowni i identyfikuje się z dzikami 🙂 miejska legenda głosi, że pewien dzik ocalił życie syna króla Bolesława Śmiałego, i to na cześć jego kłów postanowił on założyć miasto Kielce, a rzekę, która przywróciła mu siły, nazwał Silnicą. Kielce – miasto Siły i Dzików. To miasto, w którego centrum znajduje się pomnik dzika! To stamtąd dowiedziałam się tych mądrości.
Na blogu staram się propagować aktywność fizyczną w różnorodnej formie. Niestety nie każda wartościowa propozycja przenika do mediów. Na wycieczce w Góry Świętokrzyskie nie wydasz mnóstwa pieniędzy. Nie sprawiają wrażenia niedostępności, bo leżąc w centrum Polski każdy ma je na wyciągnięcie ręki.
Wybierając się tu nie zaimponujesz snobom. Nie zarobi na Tobie biuro podróży, nie zarobi na Tobie trener oferujący „prawdziwie funkcjonalny trening”. Za to zaznasz dużo naturalnego ruchu, porozglądasz się na piękne widoki, uciekniesz od zgiełku miasta, doznasz wewnętrznego spokoju i odświeżysz głowę chłonąc wiedzę o tym regionie.
Chciałabym tu jeszcze wrócić jak spadnie śnieg. Może do tego czasu już będziemy mogli biegać z Pawłem po górach?