Lifestyle

Jakie krzesło do pracy?

Odpowiedź jest aż nieprzyzwoicie prosta względem tego, co by się mogło wydawać. Mimo tego, pytanie powraca jak bumerang.


Problem wydaje się być złożony, gdyż mamy na rynku różne typy krzeseł (ergonomiczne, kubełkowe, siodełkowe…) i potrafią kosztować nawet kilka tysięcy złotych, które oczywiście „warto” wydać, bo ochrona kręgosłupa warta jest każdej ceny!!!11 Tak przynajmniej piszą w ulotkach uzasadniających wysoką cenę. Natomiast gdy zapytasz osobę, która zajmuje się pacjentami ze schorzeniami kręgosłupa na co dzień, to odpowiedź pada zawsze taka sama:

Żadne krzesło nie jest dobre do długotrwałego siedzenia, ponieważ nie jesteśmy przystosowani do długotrwałego siedzenia.

(…a jeśli już to na ziemi, a nie na krześle). Ale ja przecież muszę kupić jakieś krzesło!!! Jak żyć?

Takie że ci będzie wygodnie. Tylko masz z niego często wstawać!

Tylko tyle?…

Przyzwyczailiśmy się do wygody i tego, że na każdy problem świata stworzono cudowną tabletkę czy cudowny sprzęt. Jednak tym razem wyrzucenie kilku tysięcy złotych na fotel niewiele pomoże – lepiej mieć krzesło za 200 zł i często z niego wstawać. Czytałam gdzieś nawet, że palacze mniej odczuwają skutki siedzącego trybu życia, ponieważ nałóg zmusza ich do robienia przerw 🙂

Zatem idealnie byłoby regularnie po coś wstawać, i żeby to nie były papierosy i słodycze. Dość logicznym się wydaje, że im mniej rzeczy trzymasz pod ręką (butelka z wodą, drugie śniadanie, długopisy, kosz na śmieci, drukarka itd.), tym częściej pojawi się jakiś Ważny Powód. Ponadto możemy stać się mistrzami w wymyślaniu bezsensownych powodów – odprowadzić kolegę do kuchni / administracji / Żabki, sprawdzać czy nas nie ma na drugim końcu biura, chodzić po schodach.

Zamiast wstawać z pozycji siedzącej, można też zwyczajnie nie siedzieć, jeśli nie trzeba. Można prowadzić rozmowę telefoniczną chodząc po pokoju, można rozwiązywać jakiś problem przy tablicy zamiast na kartce, itp. Na pracy zdalnej można te spotkania na których się więcej słucha też spędzić bardziej aktywnie.

Jednak nawet biorąc sobie do serca powyższe, pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Mając dwa monitory na blacie, klawiaturę itd. ciężko latać po całym biurze/domu z laptopem i przestawiać go na komodę, żeby popracować na stojąco. Z pomocą przychodzi biurko do pracy stojącej. Posiada ono z boku specjalny silniczek do zmiany wysokości blatu i tak można sobie raz stać, raz siedzieć. Jeśli już w coś inwestować hajs dla dobra kręgosłupa – ja bym postawiła na takie biurko. Oczywiście dalej można przy nim zastygnąć w jednej pozycji, ale przynajmniej daje możliwość stukania w klawiaturę patrząc z skupieniu w monitor bez konieczności siedzenia na krześle.

Mała dygresja – słuchając co mówią trenerzy/fizjoterapeuci o pracy na stojąco zauważyłam, że według nich wstawanie od komputera to żaden problem, bo przecież można biegać z laptopem po domu, można się wiercić przed komputerem itd. Dobrze, a co w momencie kiedy rzeczywiście chcesz popracować, a nie tylko wyglądać jakbyś pracował? To wymaga skupienia i nic dziwnego, że jak właśnie wpadłeś na rozwiązanie problemu, właśnie dostałeś przebłysk geniuszu, wpadłeś na coś kreatywnego, czy właśnie komuś coś tłumaczysz, to nie masz zamiaru wstawać i przerywać. Żeby coś rzeczywiście stworzyć na komputerze trzeba klikać myszką i stukać w klawiaturę i tego nie osiągnie się biegając co chwila z laptopem. Czasami mam wrażenie, że ludzie ze świata fitness żyją w innym świecie. Wielu z nich nie przepracowało w życiu ani jednego dnia w biurze. Przypomina mi się, jak na wykładzie na konferencji fitness ktoś tłumaczył, że żeby zrobić prezentację na konferencję, to musiał przysiąść przed komputerem na parę godzin by ją zrobić i to była taka namiastka tego, co my mamy na co dzień.

Zdając sobie sprawę ile praca kosztuje skupienia, zachęcam Cię do zakupu monitora i podstawki do monitora, jeśli jeszcze ich nie masz (albo zabierz je z biura). Laptop przede wszystkim ma być przenośny, a nie ergonomiczny. Jeśli codziennie w pracy pochylasz się nad ekranem laptopa, to drastycznie przyspieszasz proces powstawania garba, zaokrąglenia barków, wysunięcia głowy do przodu. Przemnóż tą skrajnie nieergonomiczną pozycję razy 8 godzin, po 5 dni w tygodniu i tak przez np. rok pracy zdalnej na pandemii? Albo więcej?

Protrakcja głowy i garb od siedzenia przed laptopem. Źródło

Kolejnym przydatnym sprzętem może okazać się stacja dokująca. To takie urządzenie, do którego możesz podłączyć wszystko to, co podłączasz do laptopa (monitor, myszka itp.) i wystarczy wtedy podłączyć jeden kabelek w miejsce zasilacza, żeby to wszystko mieć. Dzięki temu jak chcesz gdzieś na chwilę iść z laptopem, to nie musisz co chwilę odłączać i podłączać kabelków. Raczej nikomu by się nie chciało w to bawić, a ze stacją dokującą przestaje to być w ogóle problemem. Często o taki sprzęt wystarczy zawnioskować do działu IT, wystarczy poprosić.

Poza tym, że wstawanie od komputera może nie być proste, to czasami jest. To normalne robić przerwy od pracy i to nawet mówią na szkoleniu z BHP, więc jeśli spędzasz je na mediach społecznościowych i rozwiązywaniu testów jakim jesteś rodzajem pączka, to naprawdę lepiej na tym wyjdziesz jak spędzisz przerwę bardziej aktywnie. Odrobina ruchu to świetny bodziec dla mózgu i jest duża szansa, że będzie lepiej działał jak wrócisz.

Dobrym tipem może być zakup smartwatcha z alertami ruchu (Garminy i Apple na pewno to mają, a reszta to nie wiem). Mniej więcej po godzinie siedzenia zegarek Ci wibruje i każe się ruszyć. Jak wykryje wyższe tętno, 200 kroków itp. to się robi zadowolony. Może to wyglądać jak życie pod dyktando zegarka, ja natomiast twierdzę, że ta funkcja uświadamia nam bezruch i nas od niego uwalnia.

Podsumowując, oczywiście warto zainwestować w swoje stanowisko pracy, ale krzesło jest tylko jednym z czynników. Pompowanie więcej pieniędzy w krzesło na wiele się nie zda, lepiej zaatakować problem z wielu stron, a najlepiej wyeliminować przyczynę, czyli bezruch.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *