Lifestyle

O co chodzi w olejkach eterycznych?

Wiele osób sądzi, że olejki eteryczne to ściema. Innym wydaje się, że korzystanie z nich wymaga znajomości skomplikowanych zasad.

Ja korzystam z olejków eterycznych od wielu lat i w skrócie mogę powiedzieć, że po pierwsze: olejki działają – generalnie stanowią prosty i tani sposób na różne wyzwania życia codziennego: ułatwiają życie. Po drugie: wystarczy przeczytać ten artykuł, żeby umieć je stosować, łączyć ze sobą, itp.

Co to w ogóle jest?

„Olejki” to coś zupełnie innego, niż „oleje”. Na olejek eteryczny składa się ok. kilkadziesiąt związków chemicznych. Są to tzw. substancje lotne, które szybko rozpuszczają się w powietrzu, za to słabo rozpuszczają się w wodzie.

Z tego krótkiego opisu wynika już kilka aspektów praktycznych. Są różne olejki eteryczne, np. z lawendy czy ze skórki pomarańczy. Każdy taki olejek to układ dziesiątek substancji chemicznych. Stąd nie ma nic dziwnego w tym, że jeden olejek wykazuje wiele pożytecznych właściwości naraz: ładnie pachnie, zabija bakterie, przyspiesza gojenie ran i jednocześnie odstrasza owady. Dla porównania, zazwyczaj jak mamy lek w aptece, to sprzedawana jest dawka jakiegoś wybranego związku chemicznego (np. paracetamol) na konkretną dolegliwość.

Substancje występujące w olejkach są przebadane naukowo, ich działanie jest znane, plus wiadomo po co roślina to wszystko wytwarza. Nie trzeba się martwić, że jest to jakaś cudowna medycyna naturalna o niewiadomo jakim działaniu. Jeśli lekarze nie zalecają terapii olejkami pacjentom, to raczej dlatego, że olejki mają złożony skład, być może trudniej wyznaczyć standardy dawkowania, wreszcie nie ma takiej „procedury”, żeby w określonym przypadku zalecić olejek (a jak wiadomo, w medycynie procedura to rzecz święta). Zatem realia są takie, że olejki eteryczne rzeczywiście leczą niektóre choroby, ale decyzję o stosowaniu podejmuje się samemu (jak przy lekach bez recepty).

Po drugie, kwestia „substancji lotnej”. Dobry olejek poznamy po tym, że jak wylejemy kroplę na chusteczkę, to po upływie doby cały wyparuje i na chusteczce nie będzie śladu. Tanie olejki są „chrzczone” przez rozpuszczanie ich w oleju – tego rodzaju produkt zostawi na chusteczce tłusty ślad. Po co w ogóle ten tłuszcz? Dlatego, że olejki nie rozpuszczają się w wodzie. Jeśli chcemy je w czymś rozpuścić, to w powietrzu, w oleju lub w spirytusie.

Po co roślina produkuje olejki?

Dla rośliny olejek eteryczny to jest układ immunologiczny. Odstrasza szkodniki, zabija bakterie, chroni przed grzybami, zwalcza wirusy. W każdym olejku działa naraz kilkadziesiąt tego rodzaju substancji, za którymi stoją miliardy lat ewolucji. Stąd olejek eteryczny to świetne remedium na zarazki niewiadomego pochodzenia. Wyspecjalizowana maść na grzyba wygląda przy tym blado, ale z drugiej strony może ona lepiej celować w jakiś konkretny rodzaj grzyba w porównaniu z olejkiem „na wszystko”.

Drugą funkcją olejków jest przyciągać zwierzaki na ładny zapach kwiatów i owoców. Pszczoły zapylają kwiatki, inni roznoszą pestki z owoców.

Jak ludzie stosują olejki?

Olejki zwykle dostępne są w buteleczkach po 5 ml. Do uzyskania takiej ilości potrzeba jakieś 2 do 5 kg rośliny, przez którą przepuszcza się gorącą parę wodną. Parę się zbiera i po schłodzeniu para rozdziela się na wodę (hydrolat) i olejek. Hydrolat też idzie do sprzedaży (np. woda różana).

Już z poprzednich opisów wynika, że olejków można użyć do zwalczania drobnoustrojów i dla zapachu samego w sobie. Naturalne zapachy mają dwie zasadnicze przewagi nad sztucznymi. Po pierwsze, są lepiej tolerowane przez organizm – nie powinna od nich boleć głowa. Po drugie – mają realny wpływ na nastrój. Przykładowo, olejek z kadzidłowca od wieków znany jest z właściwości kojących umysł – nie bez powodu jest stosowany w kościele.

Przypuśćmy, że weszliśmy w posiadanie takiej buteleczki 5 ml. Co można z nią zrobić? Generalnie można taki olejek inhalować lub użyć rozpuszczony w oleju, np. do masażu czy kąpieli.

Inhalacja

Najprostszy możliwy sposób to skropić chusteczkę i pozwolić olejkowi się ulotnić. W prawdziwym życiu stosuję tę metodę w ten sposób, że jak mam problem z zaśnięciem, to daję 2 krople lawendy na poduszkę (polecam!).

Obecnie najpopularniejsza metoda to użycie dyfuzora do olejków. Są teraz bardzo modne na prezent. Dyfuzor działa trochę jak nawilżacz powietrza, ale pozwala na dodanie do wody wybranych olejków eterycznych (tak 10-15 kropel). Następnie para wynosi te olejki w powietrze, szybko wypełniając zapachem pomieszczenie. Takie dyfuzory często są stosowane w salonach urody.

Mój dyfuzor (jest taka opcja, że świeci kolorkami)

Osobiście zamiast dyfuzora wolę stosować kominek zapachowy. Kominek składa się z miejsca na świeczkę (zwykły podgrzewacz) i miejsca na wodę, do której dodaje się 5 do 10 kropel olejku. Zasada działania podobna, tyle że działa bezprzewodowo i dzięki świeczce tworzy dodatkowy nastrój. Uwaga: nie należy zapominać o wodzie, bo olejek się spali i tyle. Podobnie jak da się za dużo kropel olejku, to może szybciej wyparować woda, niż zdąży ulotnić się olejek, i ta resztka też się spali.

Mój kominek zapachowy

Masaż

Do masażu przelicznik wynosi 3 krople olejku na łyżkę stołową oleju bazowego. Masaż to od razu świetna okazja, żeby nałożyć na skórę olej o wysokiej jakości kosmetycznej. Jednocześnie dobrze, żeby się tak od razu nie wchłaniał w skórę.

Moim zdaniem najlepszy do masażu jest olej migdałowy i macademia.

Kąpiel

Pomimo że mamy wannę pełną wody, należy pamiętać, że olejek eteryczny nie rozpuszcza się w wodzie. Należy najpierw rozpuścić olejek w oleju bazowym i dopiero wtedy wlać do wanny. W przypadku kąpieli polecam nie używać oleju migdałowego, bo po wyjściu z wanny zostawia na skórze tłusty film. Na wannę daję ok. 15-20 kropel olejków.

W przemyśle kosmetycznym najczęściej stosuje się masło shea i masło kakaowe – występują w formie stałej, więc da się je uformować w atrakcyjne kule do kąpieli (again popularny prezent).

Muffinki do kąpieli Stara Mydlarnia – piękne rzeczy tam mają

Domowe kosmetyki

Dobrej jakości olej bazowy z dodatkiem korzystnie działających olejków to fantastyczny kosmetyk do twarzy. Należy najpierw zwilżyć skórę wodą (np. nie wycierać mocno do sucha), a następnie posmarować takim domowym kosmetykiem. Wówczas podstawowym środkiem nawilżającym skórę jest po prostu woda, a zatrzymuje ją kosmetyk w 100% naturalny, bogaty w substancje odżywcze, kojący skórę, chroniący przed bakteriami.

Ja kiedyś korzystałam z kremów z apteki dobranych przez kosmetologa, ale domowe kosmetyki sprawdzają mi się o wiele lepiej. Na pewno docenią je także osoby z wrażliwą cerą.

Do twarzy lepsze są oleje bazowe, które wnikają w głąb skóry i nie zostawiają filmu, jak np. jojoba, awokado, tsubaki.

Do tworzenia kosmetyków należy zaopatrzyć się w specjalne buteleczki. Jeśli buteleczka ma pojemność 10 ml, to daje się do niej mniej więcej 10 kropel olejków.

Sprej na owady

Jak ktoś nie lubi zapachu OFFa, szczególnie na twarzy, to polecam zrobić sobie własny sprej. Potrzebna będzie buteleczka z atomizerem i spirytus. W spirytusie należy rozpuścić zapachy, których bardzo nie lubią muszki (np. cytryna i eukaliptus, bardzo ładne zapachy! 😎) i taką mieszankę można już sobie bez problemu aplikować bezpośrednio na twarz i włosy. Tym sposobem można nawet iść nad Wisłę poczytać książkę w środku lata.

W podobny sposób można pomóc roślinom domowym, jeśli zachorowały np. na przędziorki.

Bezpośrednio na skórę?

Olejki z lawendy oraz drzewa herbacianego są bezpieczne do stosowania bezpośrednio na skórę. Z tego powodu są najbardziej uniwersalne, nawet jak na uniwersalność olejków eterycznych.

Kiedy to może być przydatne? Taki przykład – lecisz gdzieś samolotem, wolno Ci wziąć 1 litr płynów w małych butelkach. Bierzesz buteleczkę 5 ml olejku z drzewa herbacianego. Na lotnisku była słabo posprzątana toaleta. Aby uchronić się przed infekcją bądź zwalczyć ją we wczesnej fazie, wydzielasz 2 krople olejku na bieliznę. Dziwne uczucie przechodzi. Po kilku dniach podróży czujesz, że łapie Cię infekcja gardła. Nalewasz parę kropel olejku do szklanki z wodą i płuczesz sobie tym gardło. Jest lepiej. Wieczorem masz zatkany nos i tak jakoś nie masz pod ręką żadnych środków na katar – smarujesz sobie nozdrza olejkiem, naczynia krwionośne się zwężają, a Ty możesz swobodnie oddychać.

Jakie zapachy wybrać i jak je łączyć?

W perfumiarstwie obowiązuje podział na nuty bazy, serca i głowy. Baza utrzymuje się najdłużej, serca umiarkowanie długo, a nuty głowy są ulotne.

W olejkach eterycznych nuty bazy to zapachy drzewne i korzenne, np. sandałowiec i imbir.

Nuty serca to zapachy kwiatów i ziół, np. lawenda czy tymianek.

Nuty głowy to zapachy skórek owoców, np. pomarańcza i grejpfrut.

Zapach projektuje się od bazy, następnie dodaje się nuty serca i głowy. Zapach może się trochę zmienić, jak się „przegryzie” (to czuć szczególnie, gdy się robi kosmetyki w zamkniętych buteleczkach). Pod koniec można dodać więcej nut głowy, aby nadać ostateczny „vibe”.

Można też stosować zasadę na „chłopski rozum”. Czy zdarza się w naturze, żeby roztaczał się duszący zapach kwiatów? Tak, jak jest np. sezon na uprawę rzepaku – jest to irytujący zapach, od którego boli głowa. Za to spacer po lesie (głównie zapach drzew) kojarzy się z czymś niesamowicie przyjemnym. Gdzieś tam w lesie rosną zioła, czasem jakieś kwiaty i owoce. Taki obraz idealnie pokrywa się z teorią trzech nut zapachowych.

Uzbrojeni w wiedzę o projektowaniu kompozycji zapachowej, możemy zastanowić się, jaką funkcję ma dana mieszanka spełnić. Zapachy drzewne mają tendencję do wprowadzania w relaks. Zioła i przyprawy uchodzą za najbardziej antybakteryjne. Cytrusy są dobre na pobudzenie.

Znając te reguły, można kombinować w następujący sposób. Jeśli potrzebuję się wyciszyć, to daję głównie drzewa i unikam cytrusów. Jeśli szukam zapachu do samochodu, oczywiście potrzebuję czegoś bardziej pobudzającego. Jeśli potrzebuję kosmetyku do twarzy, to skupiam się na działaniu antybakteryjnym i pięknym zapachu, ale też zwracam uwagę, czy nie będzie zbyt pobudzający do pójścia spać.

Warto poczytać sobie o szczegółowym działaniu wybranego olejku (jaką ma funkcję) i z jakiej części rośliny został pozyskany. Na przykład drzewko cytrynowe, trawa cytrynowa i skórka cytryny to kompletnie różne rzeczy.

Polecam jeszcze pytać ChataGPT, np. „jakie olejki są najlepsze na komary” i po prostu użyć tych, które powie.

Od czego zacząć?

Warto z każdej grupy mieć po jednym olejku.

Jeśli chodzi o kwiaty, polecam zacząć od lawendy – bo to obiektywnie ładny zapach i do tego ma potężne zastosowanie. Między innymi potrafi uratować skórę od poparzenia słonecznego.

Warto dobrać jakieś drzewo – osobiście uwielbiam olejek sosnowy i z kadzidłowca. Kadzidłowiec pachnie jak kościół, ale w połączeniu z czymkolwiek innym nadaje zapachowi głębię, i do tego niesamowicie relaksuje.

Z owoców polecam słodką pomarańczę i mandarynki, bo pachną jak Boże Narodzenie 😊

Dobrze też mieć coś z ziół i przypraw, np. rozmaryn. Może to nie jest pierwszy zapach, jaki przychodzi do głowy gdy mowa o ulubionych zapachach, ale nie bez powodu popularne są świeczki o zapachu rozmarynu i pomarańczy.

Nie chcę specjalnie reklamować sklepów, ale w przypadku olejków łatwo trafić na tanie podróby, bądź w drugą stronę – jakieś „jedyne prawdziwe” cuda sprzedawane w systemie MLM, oczywiście 10 razy droższe. Dlatego pozwolę sobie polecić Instytut Aromaterapii i Avicenna Oil, to są normalne dobre sklepy.

Moja kolekcja olejków

Jeśli chodzi o sprzęt, sądzę, że warto kupić dyfuzor do olejków. Pozwala oswoić się z zapachami, można np. próbować je pojedynczo i w zmienionych proporcjach. Do masażu i na kosmetyki dobrze kupić wysokiej jakości oleje bazowe. Do masażu idealny jest migdałowy, a do twarzy jojoba.

Dobre buteleczki kosmetyczne są ze szkła i kosztują grosze. Na fali popularności domowych kosmetyków jest teraz sporo sklepów, gdzie wciskają jakieś plastikowe butelki po kilka złotych za sztukę. Polecam szukać w dziale „szkło laboratoryjne” na Allegro, wtedy nagle jest tanio. Butelki można kupić z dozownikiem, atomizerem i końcówką roll-on.

Z zasad wystarczy zapamiętać, że olejki nie rozpuszczają się w wodzie, że warto mieć olej bazowy, i że skoncentrowany zapach kwiatów, bez żadnego tła, to trochę przesada. 😎


Zaczęłam się interesować tym tematem tak naprawdę dlatego, że po prostu lubię ładne zapachy. Za pierwszą wypłatę kupiłam sobie perfum z Douglasa, a covida poznałam po tym, że osłabił mi się węch na 1 dzień.

Tworzenie kompozycji zapachowych to dobra zabawa. Jak już ma się kilka olejków, to można wymyślać dla nich nowe zastosowania. Są pod ręką, więc nie trzeba chodzić do sklepu po nową maść na X. Czasem okazują się wręcz lepsze. Ale też nie ma co popadać w nadmierną egzaltację, jak ci sprzedawcy z MLM, którzy leją olejki do herbaty i leczą nimi raka. Po prostu cieszmy się ładnym, poprawiającym nastrój zapachem ☺️

Typowy sklep pamiątkowy w Prowansji 😎 lawenda lawenda lawenda

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *