Lans na siłowni. Od czego zacząć i na czym skończyć
Strój na siłownię to temat, który żyje własnym życiem. W teorii chodzi o coś w czym się wygodnie ćwiczy, w praktyce kojarzy się z pokazem mody i budowaniem sobie ego przez pokazywanie wszystkim, jakie ma się mięśnie.
Niejednokrotnie na sali rozpoznawałam dziewczyny sprawiające wrażenie wyraźnie zagubionych, o nietkniętych ćwiczeniami sylwetkach, za to wystrojone w mocno rzucające się w oczy zestawy od Gym Glamour. Czy to źle?… Wg mnie to zależy… Jeśli kogoś to motywuje do treningów, to czemu nie? Za to jeśli danej osobie wydaje się, że to zapewni im szacunek na sali, że wszyscy tak chodzą, albo że to są najwygodniejsze stroje do ćwiczeń – to spotka ją rozczarowanie, bo nie tędy droga!
Dla jasności – mówiąc o lansie nie mam na myśli np. widocznego logo Nike, lecz rzeczy od powstających jak grzyby po deszczu marek, które zajmują się tylko i wyłącznie modą siłowniową.
Zacznę od tego szacunku ludzi ulicy. Na siłowni nie ma czegoś takiego jak budowanie szacunku strojem. Po pierwsze ludzie i tak będą mili, bo po prostu tacy są, a po drugie, żaden strój nie podkreśli czegoś, czego nie ma. Jeśli wcześniej nie ćwiczyłeś, to nie zaczniesz nagle wyglądać jakbyś miał mięśnie, i w drugą stronę – jeśli wcześniej coś trenowałeś, to pod zwykłym strojem też to widać.
Kolejna sprawa, czy „wszyscy” chodzą w supermodnych strojach opinających poślady, z wycięciami itp.? Na reklamach owszem, w prawdziwym życiu jedni tak, drudzy nie. Chodziłam zarówno na siłownie w stolicy, jak i w mniejszych miastach, i wg moich obserwacji to nie jest tak, jak w piosence Podsiadły:
Przez chwilę czułem się jak Bóg
Przez chwilę byłem królem w mieście
Wybrałem na siłownię strój
I wtedy zrozumiałem wreszcie (…)Dawid Podsiadło – „Małomiasteczkowy”
Większość ćwiczących po prostu zabiera te ciuchy, w których im się dobrze ćwiczy – czasami będą to właśnie rzucające się w oczy zestawy – i robi swoje! Bo niby co ma robić, jak chodzi tam dzień w dzień. Często „kreację” na siłownię determinuje to, że coś akurat nie jest w praniu.
Słyszałam kiedyś opinię pewnej dziewczyny, zdziwionej, że przyszła na siłownię i nikt jej nie podrywał. Tak się składa, że jak ktoś ma pewną regularność w treningach, to przychodzi tam ćwiczyć a nie robić za kamerdynera dla niewiast poszukujących atencji.
Została nam ostatnia część tematu. Czy modne, siłowniowe marki ubrań będą tymi najwygodniejszymi? Domyślasz się pewnie, że odpowiedź brzmi: to zależy.
TAK, jeśli…:
- Masz taką osobowość, że lubisz przykuwać uwagę strojem.
- Planujesz trening kardio i duża liczba wycięć posłuży Ci za wentylatory.
- Chcesz cykać fotki z lustra na instagrama 📸
- Jest na nie promocja w internecie 🧅
- Masz cellulit, brak talii, płaski tyłek i masz kompleksy z tego powodu.
Dla kobiet borykających się z cellulitem zostały stworzone legginsy o wysokim stopniu kompresji. Takie legginsy szyte są z dość grubego materiału, w który należy się wcisnąć, po czym cellulit robi się tak ściśnięty, że prawie znika. Remedium na brak talii stanowią legginsy z wysokim stanem, typowo również z wysokim stopniem kompresji modelującym sylwetkę. Zazwyczaj w parze zachodzi rozwiązywanie „problemu” płaskiego tyłka. Będą stanowić o tym przeszycia pod linią pośladków czy też szwy poprowadzone w taki sposób, by legginsy wżynały się w przestrzeń między pośladkami. Moim zdaniem wygląda to dość ordynarnie.
Na zdjęciu: po lewej legginsy push-up marki Boco ze wpomnianym podszyciem, po prawej legginsy Gym Glamour z sami-widzicie-czym.
Odradzam takie obcisłe czy wycięte ubranka, jeśli…:
- Wydaje Ci się, że dzięki temu poczujesz się jak Bóg i gwiazda instagrama, a kierowca autobusu wstanie i zacznie klaskać.
- Zamierzasz zrobić trening z użyciem maszyn, ławeczek itp., generalnie sprzętu na którym siadasz lub się o coś opierasz. Często na sprzęcie znajduje się zaschnięty pot dziesiątek innych ćwiczących i dotykanie tego gołą skórą jest po prostu obrzydliwe.
- Zależy Ci na PRAWDZIWEJ wygodzie.
Co rozumiem przez „prawdziwą wygodę”? Zaproponuję tu kilka kryteriów dla ubrań:
- Dałbyś w nich radę wziąć udział w jakichś zawodach, np. w biegu ulicznym. Myślę, że spodnie obciskające nogi i brzuch czy zbyt finezyjne topy mogą się nie sprawdzić.
- Łatwo się to zakłada i zdejmuje. Przykładowo, zameczki przy nogawkach bardzo pomagają jak masz szerokie łydki i jednocześnie chcesz, by materiał dobrze przylegał. Z kolei obcisłe spodnie pod tym względem są ciężkie w obsłudze.
- Nie powodują dyskomfortu, np. jak przebijają przez nie włosy na klacie i na nogach.
- Skutecznie odprowadzają pot, nie gotujesz się od nadmiaru materiału i masz zapewnioną ochronę przed zarazkami na maszynach. Moim zdaniem tego wymogu nie spełniają tzw. rashguardy z gołym brzuchem – dół pleców pozostaje całkowicie bez ochrony. Podobny problem występuje ze zwykłym bawełnianym dresem – przy intensywnym wysiłku nie jest w stanie obsłużyć znacznej ilości potu. Najlepiej odprowadza pot przylegająca do ciała tkanina techniczna, dlatego unikamy bawełny.
- Wspomagają Cię podczas ćwiczeń. Na przykład:
- W martwym ciągu, gdzie sztanga jeździ po nogach, dobrze mieć długie, przylegające spodnie.
- Spodenki, które podczas biegu chronią wewnętrzną stronę ud przed otarciami, a jednocześnie nie jest w nich za gorąco.
- Biustonosz sportowy, który nie ściska, a zapewnia wsparcie podczas dynamicznych ćwiczeń.
Mam nadzieję, że niniejszy wpis pozwoli spojrzeć nieco trzeźwiejszym okiem na ten jakże nurtujący temat 🙂